Видео

Wróciłem dziś z kina i dałem się porwać klimatowi i niepokojowi roposcierającymi się na nas podczas seansu. Świetnie zagrany, przepieknie skadrowany i oświetlony i nawet ta końcówka krytykowana przypadła mi do gustu nie spodziewałem się takiego finału. Przez pewną część filmu myślałem, że nasza agentka Harker to córka longlegsa. W końcu nie było powiedziane kto jest ojcem chyba.

Czemu wymawiacie Sean Bean jako "Szon BEN" zamiast Szon Bin? akurat naziwska proszę postarajcie się wymawiać poprawnie, to nie ulega spolszczeniu. Najlepiej zobaczyć wywiad jak sam Sean Bean mówi swoje nazwisko :P

To jest genialne co mówicie, dokładnie to to! Gdyby Czarownica naznaczyła albo jakoś zaczarowała Arye byłby większy fun oglądając później kto zabije Nocnego Króla, czy John czy Arya. Zdecydowanie nie wykorzystany potencjał....

Trochę późno zobaczyłem film ale uważam że był naprawdę dobry. Szukałem różnych smaczków u osób ktore recenzują filmy i proponuję zajrzeć do Raczka tam jest dużo historii i własnych przeżyć które tłumaczą wiele scen.

Prawie 21:37 zabrakło trzech sekund!

[spojlerowo] mi się to wszystko składało w całość, choć możliwe że zapomniałem po seansie o jakimś szczególe, który by nie pasował, wtedy potrzebny byłby drugi seans (hihi). W każdym razie jakoś od razu po wyjściu z kina pomyślałem, że to nietypowy film i tak naprawdę odwrócenie "Milczenia owiec" bo ja współczuję sprawcy. Moim zdaniem Cage chciał, żeby go złapano i dlatego zostawiał te liściki, być może był ofiarą jakiegoś poprzedniego seryjnego zbrodniarza (który używał czegoś innego aniżeli lalki, ale też był pod wpływem "zła"), poszedł na współpracę ale się nie cieszył (mówił podczas przesłuchania, że każdy ma do wyboru koniczynę albo szkarłat; podczas jazdy samochodem wrzeszczał do własnych rodziców ze wspomnień). To co może frustrować to ewentualnie otwarte zakończenie, z którego nie dowiadujemy się jakie są konsekwencje domknięcia trójkąta i czy bieg wydarzeń został ostatecznie ptzerwany czy nie 🤔🤷🏻

Ja mimo to, wierzę w Daemona. To nie jest przypadkowe tak przeciąganie jego wątku a wręcz jest robione specjalnie, przynajmniej tak myślę, zanim nie dojdzie do bomby w jego przypadku na koniec sezonu.

Oglądałem w sobotę. Wysokie OCEny mnie zachęciły. Nie jest to zły film, ale na pewno w ostatniej dekadzie były lepsze horrory. Na plus rola Nicolas a Cage a. Świetnie zagrana. Natomiast reszta taka trochę bez emocji. Co prawda klimat był, ale od połowy filmu jakoś się rozmył. Daje 7/10, ale chyba trochę naciągana ta ocena 😊 za duzy hajp był na ten film. Dziwne że przez tyle lat nikt nie podejrzewał Longlegsa o tę zbrodnie....

Prolog siedzi w mojej głowie od tygodnia, mimo niezbyt skomplikowanej fabuły i dość szybkiego końca klimat był niepowtarzalny, dawno nie czułem takiego dyskomfortu przez forme, za ten aspekt ogromny plus 🖤

Fajny kanał mówicie mądrze macie też dużo wiedzy o rzeczach około filmowych dziwię się, że tak mało subskrypcji

jak dla mnie film na 7/10 , koniec strasznie słaby

Czemu patrzycie w sufit często a nie w strone oglądających, bez sensu.

Swoim klimatem bardzo przypomina "February" (polski, nieszczęsny tytuł "Zło we mnie ") tego reżysera. Chciałabym posłuchać Waszej recenzji filmów Osgooda Perkinsa - February i I Am the Pretty Thing That Lives In the House.

Rzeczywiście ciekawy i klimatyczny film, ale na pewno nie najlepszy horro ostatniej dekady xzy więcej jak sporo osób sugeruje. Właśnie skróty, głupoty, niewytłumaczone zbiegi okoliczności 🤷‍♀️ Byłam przekonana, że służby rozszyfrowały listy i stąd tak szybko odczytała własny

Natomiast Longlegs to tytuł, który budzi we strach zanim się obejrzy film.

"Kod zła" brzmi jak thriller klasy C na VHSie 😂

Fantastyczna recenzja. Najlepszy kanał o kinie na youtube!

Dla mnie polska wersja tytułu brzmi jak nazwa serialu TVN 😂

Oglàdalam i po scenie „zaciukania“ staruszka chcialam wiaç- w dodatku przyuczali mlodà dziewczyne jak „umlotkować“ straszny film, horror

Kocham wasze podsumowania i mega na nie czekam! Podobała mi sie aura knowań w tym odcinku i to że niby dużo się nie działo, ale tyle pionków zmieniło swoje ustawienie na planszy - właśnie to kocham w tym serialu ❤

Nudzi mnie 2 sezon 😢😢 1 sezon był bajeczny 🫡

Probujecie oslodzic ten odcińek, a moim zdaniem byl po prostu nudny. W ogole nie wciągnąłem mnie. Ziewałem oglądając.

Nie mogłam dotrwać do końca tego odcinka. Dywagacje na temat utrącanych z powodu swojej płci kobiet, w obliczu oczywistości faktu, że wojna to "męska rzecz" są już dla mnie nie do zniesienia. Nie obroni tej oczywistości nawet Brienne z Tarthu, Aria Stark czy wszystkie Targaryenki dosiadające smoków. Co innego tron i korona, co innego walka. I tu pytanie: czy armią królewską musi dowodzić król? Gdzie jacyś generałowie, stratedzy itd.? Tak czy siak, dlaczego Rhaenyry, namaszczonej od dzieciństwa na królową, nie uczono choćby strategii? Czemu teraz użala się nad sobą, a nie uczy się choćby samoobrony? Kupy się to nie trzyma. Wątek Daemona w Harrenhal jest tak drętwy, że żal na to patrzeć. Odważny, sprawczy, niepokorny Daemon snuje się po zamku jak przysłowiowy smród po gaciach, bez żadnego sensownego planu. A jak w końcu nieco trzeźwieje, to zabiera się za rąbanie drew na opał. Naprawdę? Serio? Nie wiadomo nawet, jakie efekty wywołują w nim doświadczane wizje/sny/koszmary. Przecież przytomnieje od czasu do czasu (chyba!?). Chciałabym widzieć reakcję, niepokój, wewnętrzny (przynajmniej!) sprzeciw, próby ogarnięcia się z tego całego rozmemłania. Stary Strong, choć nie stawia Daemonowi żadnego sprzeciwu, jawnie z niego kpi. I jeszcze na koniec ta scena, gdy nasz kompletnie skapcaniały król małżonek siedzi na swym smoku niczym Fredek Kiepski, grożąc zbuntowanym niedoszłym sprzymierzeńcom spaleniem, a oni go olewają. No, dramat po prostu. To ten sam Daemon? Ten, którego uwielbiali podwładni, którymi wcześniej dowodził? Ten, który miał fascynować i elektryzować? Czarni totalnie sparaliżowani śmiercią Rhaenys. Niby dlaczego? Przecież byli świadomi ryzyka. A tu zaskoczenie i bezradność, Corlys obrażony, nikt nie wie, co dalej. Z wyjątkiem młodego Jacaerysa, który przejmuje inicjatywę i, nie czekając na decyzje rady, robi swoje. U Zielonych podobna obstrukcja. Podsmażony król (jak oni go wieźli z pola walki? co to miało być - ten wózek-klatka, obłożony jakimiś brudnymi szmatami?), zdezorientowana Alicent, rozdarty Cristian Cole i jeden Aemond z konkretnym pomysłem na dalsze działania. Nie dałam rady zanurzyć się w tym świecie.

Na Wasze omówienie czekam z taką samą nievierpliwością jak na nowy odcinek serialu 😂❤ Mi podobało się pokazanie analogii między dwoma głównymi bohaterkami - że obie jako kobiety u władzy mają ciężko. Podoba mi się pokazywanie więcej ludu i tego jak konflikt na nich wpływa, plus te migawkowe postaci zaczynają mieć powoli jakiś sens 👌🏻 Daemon jest zbyt rozciągnięty, tych wizji jest za dużo, już zrozumieliśmy wszyscy że ma rozterki i powoli obłęd, już nie trzeba tego powtarzać 😅

Uwielbiam " hola, hola"

Alicent nie moze miec wyrzutow sumienia, bo nie przyjmuje do wiadomosci, ze to ona dzieci zle wychowala, ona stwierdza wprost, ze Aemond sam sie stal taki jaki jest, uzywajac nawet slowa "somehow", jakos tak sie stal okrutny, ona nie wie przeciez dlaczego... wyparcie na maxa

Ja to bym chciał sitcom o Damonie w Harenhol. Coś jak the Office. Np pan Strong mówi do kamery: nie mamy dachu, nie mamy scian, nie mamy pieniędzy. I teraz to wszystko należy do Damona. Pozdrawiam.

Jak podoba mi się drugi sezon rodu smoka większość wątków, postacie itp. To nie mogę zdzierżyć Daemona i jego wątku w Harrenhal, wizji i tego co ogólnie wyprawia on tam. Największym plusem tego wątku jest własnie Simon Strong uwielbiam go!!!

Cieszy mnie każdy odcinek ale mam nadzieję, że te trzy ostatnie będą jednak nieco bardziej konkretne i precyzyjne pod kątem fabuły. Brakuje mi wyraźniejszych tematów przewodnich z poprzedniego sezonu, biorąc pod uwagę że ten zaraz się skończy i będziemy znowu czekali 2 lata na kolejny. Niechże ten Daemon skończy już rąbać drewno i coś zrobi. A jednocześnie podoba mi się pokazanie lordów dorzecza i konfliktu Blackwoodów z Brackenami - tworzy to poczucie, że konflikt istnieje poza samą Królewską Przystanią i stawką jest całe Królestwo. Tylko gdzie jest Otto-mąciciel? Tęsknimy

pokazywanie ludowi ,że smoki są smiertelne to kręcenie sznura na dynastie (fajne macie smoki w smoczej jami byłoby szkoda gdby cos im gorziło (kto czytał ten wie)

A jakie zdanie macie na temat czarownicy z Haren Hall ? Ona jest tylko wyobrazeniem Daemon_a ? W momencie gdzy opatrzyla mu rane po rąbaniu drewna odchodzi i znika . Jest ujecie jakby ten lord na nia spojrzal gdzi ja mija ale nie widac jej juz za jego plecami . 🤭😉

Pominęliście dwa wątki- rozmowa Baeli z Corlysem, gdzie ten człowiek skoncentrowany na męskim potomku, chce uczynić swoją sukcesorką właśnie Baelę. Baela ogólnie wyrasta na ciekawą silną postać kobieca. I drugi wątek to scena Jace'a z Renyra kiedy wchodzi wątek targeryenskich bękartów, którzy mogą być kluczowi dla wojny. Są wolne smoki które potrzebują swoich jeźdźców. To może być przelomowa scena dla dalszego rozwoju akcji

Najbardziej w tym odcinku chyba przeszkadzał mi aspekt "medyczny" tj. nie jestem w stanie uwierzyć, że ktoś z takimi oparzeniami jak Aegon przeżyłby w tym świecie (choćby podróż). W narzekaniu na Alicent jako matkę strasznie mi przeszkadza to, że nie wymawia się wraz z tym na jednym tchu narzekania na Viserysa bo dla synów bezsprzecznie był fatalnym ojcem, niedistepnym itd., a teraz wszystko spada na Alicent. 🙃

Lubie takie poranki😊

dla mnie najbardziej porywajaca w tym filmie jest drobiazgowa analiza naszych zdolnosci,mozliwosci,warunkow poznania prawdy.Watek relacyjny i sama zagadka smierci jest wg mnie tylko pretekstem,materialem do sugestii ,ze jedyny dany nam sposob poznania to snucie opowiesci o prawdzie ktora jest przez nas z zasady niepoznawalna.

Pomyłka. Ten film został zekranizowany już trzykrotnie. Nowy film jest nakręcony ciekawie technicznie. Ale. Ale . Ale film pomija wiele istotnych kwestii. Film jest kłamliwy, i tendencyjny historycznie. Polecam przeczytanie książki, apolitycznej, antywojennej i skonfrontowanie z tym filmem pokazującym ,,sprawców wojny" w bardzo dobrym świetle. Natomiast Francuzi pokazani są bardzo złym świetle.

Dziękuję za Wasze podzielenie się swoimi emocjami podczas recenzji. Ja nie widziałam jeszcze cz. 1 i dlatego dla mnie to był świetny film. Planuję jednak nadrobić zaległości.

Myślałam, że coś więcej powiecie o Daemonie i jego wizjach i powrocie Millie Alcock. Wydaje mi się, że przypadła Wam do gustu w s1 😃

Lubię te Wasze rozkminy. Inteligentne i przyprawione z jednej strony szczyptą egzaltacji, a z drugiej - ździebełkiem cierpkiej ironii. Para Daemon - Aemond jako wzajemne alter ego czy odbicie lustrzane, to dość oczywiste. I, w moim przekonaniu, świadomy zabieg GRRM, zasygnalizowany podobieństwem imion i podobnym, wręcz bliźniaczym osadzeniem w realiach. Obaj są wyrazistymi postaciami, braćmi królów, którymi gardzą, bo czują się od nich mądrzejsi, silniejsi, skuteczniejsi, łączy ich przekonanie (bardziej czy mnie świadome), że więcej rozumieją i lepiej sprawowaliby władzę królewską. Obaj pragną korony, a swoją pozycję uważają za niesprawiedliwą. Obaj miotają się między lojalnością a pragnieniem wywrócenia stolika i przejęcia władzy. Co więcej, otrzymujemy sygnały, że są sobą wzajemnie zafascynowani. Podobną parę tworzą Raenyra i Rhaenys: obie mądre i dumne, z pełnią praw do tronu, napiętnowanych jednakowoż przez "niewłaściwą" płeć, która pozwala wciąż te prawa podważać. Wielokrotnie widzieliśmy, jak Rhaenys bacznie obserwuje Rhaenyrę, w milczącym napięciu czeka na decyzje królowej, jakby porównywała je z tymi, które sama by podjęła na jej miejscu. I potem ten błysk aprobaty w jej oczach! Jeszcze słówko o Alicent, która jest w zupełnie innej sytuacji niż Rhaenyra. Jej życie to wieczna matnia i uwikłanie w sprawy, na które nie była przygotowana. Rzucona na pastwę mężczyzn, z których każdy chce nią manipulować i każdy na swój sposób wykorzystać - od ojca po Larysa, a prawdopodobnie także przez Cristona. Alicent nie wie, kogo słuchać, komu ufać. Z piętnem poniżonej kobiecości, szuka wśród mężczyzn sojuszników, którzy mogliby ja wesprzeć. Być może seks jest jedynym, co może dać w zamian za oparcie i lojalność. Być może jest też rodzajem ucieczki od ciągłej zgryzoty. Dlatego mocno wahałabym się nad tym, czy Alicent kocha Cristona. Zwłaszcza, że nie może mieć wątpliwości, do czego jest zdolny Criston, gdyby go odrzuciła jego względy. Rhaenyra i Alicent stoją na czele swoich stronnictw, ale ich pozycje nie są równe. Rhaenyra ma smoczą krew w żyłach i niezachwianą wiarę w swoje prawo do tronu, wzmocnione poczuciem misji, jaką ma do odegrania, powierzonej jej przez Viserysa. Wagę tej misji podkreśla fakt, że Viserys nikogo innego nie wtajemniczył w znane sobie przepowiednie. Jedyne, czym dysponuje Alicent, jest poczucie zagrożenia życia jej własnych dzieci, co jej brutalnie uświadomił Otto. Wcześniej jeszcze wiara w ostatnią wolę męża, który w agonii bredził o Aegonie, sądząc że rozmawia z córką. Teraz pozostała jej tylko niepewność i konieczność stawienia czoła nieuniknionemu. Staje do walki w interesie nie swoim przecież, lecz dzieci. Zatem twierdzenie, że jest złą matką, nie wydaje mi się uzasadnione. Że nie przytuliła płaczącego Aegona? Przecież ona biegła do niego, aby mu wylać pomyje na łeb, tam miała się odbyć potężna awantura! Cała agresja wyparowała z Alicent na widok syna pogrążonego w rozpaczliwej bezradności. Dyskretnie wycofała się, żeby nie upokorzyć Aegona dodatkowo - tego rodzaju słabość nie lubi świadków. Owszem, otrzymujemy inne sygnały, świadczące czy sugerujące deficyty matczynej czułości u dzieci Alicent. Ale czy możemy wymagać, aby ta kobieta, nieustannie otoczona przez stado wilków, niepewna swego, osamotniona i osaczona, miała w sobie niewyczerpane pokłady czułości? Macierzyństwo i miłość niejedno mają imię.

w ostatniej scenie wyraźnie widać, że Aemond idąc w stronę brata chowa swój miecz do pochwy, jeszcze zanim Sir Cunt się odzywa

dlatego wydaje mi się, że obawa jest w tym przypadku lepsza niż lęk, bo jest bardziej specyficzny. Obawiamy się coś zrobić ... a nie boimy się czegoś. Tak jak to intepretuje. I to bardzo jest słuszne, bo dzieci są pozbawiane tego i mówią to co myślą nie bojąc się, że zostaną wyśmiane. To przychodzi z czasem. Mega podoba mi się ta bajeczka, jako osoba po terapii widzę w tej bajce też narzędzie terapeutyczne nie tylko dla dzieci :)

ja się zgadzam z tym smokiem, nie pomyślałam o tym ale wsm jak on się schował w tym lesie xddd; może sb tam przyczłapała x d nie przyleciała

problemem jest to ,ze Criston to gwardzista w innych okolicznościach mogliby być ofcjalnie razem

Ja tam od początku sezonu dobrze się bawiłem:p

Dziwi mnie to, że tyle osób chwali postać Aemonda. Dla mnie jest odpychający i dość na jedno kopyto (jestem badasem i powinienen rządzić, byłem wyśmiewany za dzieciaka). Poza tym zabija moje ulubione postacie. Za to postać Aegona obecnie wyrosła na moją ulubioną z całego serialu. W pierwszym sezonie był przedstawiany głównie jako zapity gwałciciel, który chciałby tylko to robić. W drugim sezonie nadali mu głębi, pokazali jak się stara być królem pomimo, że nikt go do tego nie przygotował i nikt mu tego też nie ułatwia (ukrywają przed nim kluczowe fakty, jego decyzje są podwarzane). Przedstawiono nam, że Alicent to właśnie swojego najstarszego syna traktuje najgorzej i podejrzewam, że ten nigdy nie zaznał choć trochę z ojcowskiej oraz matczynej miłości jak reszta z jego rodzeństwa (scena z pierszego sezonu 9 odcinka gdy pyta się Alicent czy w ogóle go kocha). Sama jego decyzja że poleci na bitwę, by udowodnić, że może i Viserys go nie wybrał ale nadal to on jest teraz królem i może, podobnie jak brat, brać udział w wojnie. Szczerze myślę, że gdyby Rheanyra zamiast do Alicent udała się właśnie do Aegona i odbyła z nim długą, wyjaśniającą rozmowę sam na sam mogliby dojść do jakiegoś porozumienia.

Mam teorię, że twórcy uzmysłowią nam kiedyś, że Daemon i Aemond to ojciec i syn. Alicent może pokazała szczegółowo szwagrowi jej gobeliny 😉. Reasumując odcinek i waszą recenzję. Bitwa była dobra i miała realne konsekwencje, ponieważ była opisana w 2 tomie Ognia i krwi. Wiem ze swojego doświadczenia, że czytelnikom trudniej wczuć się w klimat przygotowań, gdyż wiemy jak to się wszystko skończy. Gdyby Martin opisał bitwę o Winterfell byłaby najwspanialszym widowiskiem w tv, a Jamie Lannister nie musiał lewą reką siekać nieumarłych, jak haszcze w dżunglii, bo po prostu byłby już po drugiej stronie.

Odcinek dobry, ale pare rzeczy mi przeszkadzało: - wątek Daemona ciekawy i częściowo powiązany z akcją odcinka, ale wybijał z rytmu, - mało Rhaenys w sezonie, nie wyczerpano potencjału postaci, - CGI czasami nie domagało, - wątek z przepowiednią już przekroczył granicę tolerancji, - i ta ponownie wyskakująca Vhagar - nudne to było i rozczarowujące, - nadal pojawiają się watki poboczne, rzucane na 3 minuty ekranowe. Dobrze o tyle, że w tym odcinku było tego bardzo mało. Natomiast jeżeli chodzi linię o fabularną, rozwój postaci, dramaturgię, dialogi, to nie ma do czego się przyczepić.

Ale Marta wymyśla? Że Aemond chciał dobrze dla Eagona i go ratować. Oj nie.

Podpisuję się: Rhaenys i Aemond 💪.

Przecież to oczywiste ze amond chciał go zabić xD agon nie miał żadnych szans, a gdy wkroczył oczywiście ze ze skillami vagar mógł ich rozdzielić, dodatkowo kiedy król runął nie gonił księżniczki,dosłownie robił kółka nad polem bitwy, zabił ją bo ona go zaatakowała gdyby uciekła to nic by jej nie było, daemon wysła ser i juchę bo to była misja samobójcza, co do rady czarnych, to księcia też nie słuchali, nie kwestią płci tylko respektu Corlys ma 70 lat i jest jednym z najwiekszych kozaków westeros wiec logiczne ze jego słuchają, zamiast dzieci i typiarki ktora mogla skonczyc wojnę podczas koronacji